postanowiłam wziąć udział w zabawie, którą od jakiegoś czasu organizuje zdolny zespół kobitek z Art-Piaskownicy
Tym razem do scrapliftu posłużył LO IngridG - można go zobaczyć tutaj
Bardzo przyjemnie mi się scrapowało na podstawie jej pracy i o dziwo uporałam się ze wszystkim w jeden wieczór, a z moim żółwim tempem to na prawdę coś niebywałego ;)
kolory są oczywiście przekłamane ale tak to jest jak się robi zdjęcia po nocy ;)
.: ja to ja :. żona mojego męża i mamuń słodkiej pary rozrabiaków; często wychodzę z siebie i staję obok :-) a kiedy już stoję obok to dekupażuję, czytam, scrapuję... od czasu kiedy los zaśmiał mi się w nos, nacisk kładę na tę ostatnią pasję - życie jest takie ulotne i takie kruche... chcę zatrzymać ten czas, który jest mi jeszcze dany, chcę zarejestrować wszystkie ważne wydarzenia na później... to są takie moje chwile, które nazywam "święte godziny", szkoda tylko, że mam ich tak strasznie mało :-(
wtorek, 27 października 2009
sobota, 24 października 2009
kolorosfery dwie...
czyli zabawy kolorem wg wzorników podawanych przez Karolę :)
Pierwszego zestawu kolorystycznego użyłam przy okazji wpisywania się do jakże już dłuuugo wędrującego albumu Rae. Ponieważ wędrownik zatytułowany jest "Graj w kolory", a jego właścicielka zachęca, by przy wpisie pobawić się trudnymi dla nas barwami skorzystałam ze wzornika i oto co mi z tego wyszło
całość wygląda tak:
parę szczegółów:
no i wzornik, wg którego dobierałam kolory
Drugi wzornik wykorzystałam przy okazji szykowania prezentu dla naszej uroczyskowej Ewci - co prawda moje kolory są bardziej intensywne, ale zadanie zaliczone ;)
Pierwszego zestawu kolorystycznego użyłam przy okazji wpisywania się do jakże już dłuuugo wędrującego albumu Rae. Ponieważ wędrownik zatytułowany jest "Graj w kolory", a jego właścicielka zachęca, by przy wpisie pobawić się trudnymi dla nas barwami skorzystałam ze wzornika i oto co mi z tego wyszło
całość wygląda tak:
parę szczegółów:
no i wzornik, wg którego dobierałam kolory
Drugi wzornik wykorzystałam przy okazji szykowania prezentu dla naszej uroczyskowej Ewci - co prawda moje kolory są bardziej intensywne, ale zadanie zaliczone ;)
piątek, 16 października 2009
Aleksander Fredro powiedział...
"...Nigdy nie zgłębiałem, co stanowi istotne szczęście w małżeństwie, mniemam jednak, że dwie osoby dobierać się powinny jak para koni - równy chód, równy zwrot, równy ogień, wtedy dobrze się jedzie, a mniej się morduje..."
Tego właśnie będę jutro życzyć Młodej Parze, dla której zrobiłam poniższą karteczkę:
I na koniec jeszcze jedna karteczka, robiona w biegu już z miesiąc temu dla naszej uroczyskowej Kamilki z okazji urodzin
Tego właśnie będę jutro życzyć Młodej Parze, dla której zrobiłam poniższą karteczkę:
I na koniec jeszcze jedna karteczka, robiona w biegu już z miesiąc temu dla naszej uroczyskowej Kamilki z okazji urodzin
sobota, 10 października 2009
weekend tfu :-) rczy
... co prawda tfu :-) rczy trochę inaczej ale jednak tfu :-) rczy.
Korzystając z nieobecności mojego małżonka wzięłam pędzel w swoje ręce. Cała sobota upłynęła na malowaniu. W jeden dzień udało się zmienić monotonne oblicze kącika jadalnego w kuchni. W tym miejscu muszę jeszcze raz podziękować Ewci, która wpadła do mnie na chwilkę, a w rezultacie wykonała kawał dobrej roboty, wyklejając taśmą malarską mające powstać pasy - wielkie buziaki kochana, bez twojej pomocy na pewno nie skończyłabym w jeden dzień.
Niby to takie nic ale jednak kącik nabrał zupełnie innego charakteru - jest teraz bardziej przytulny, a i poranna kawa smakuje jakoś inaczej.
Pasy są w kolorze rudym (nie tak wściekłym jak na zdjęciu wyszło) i nawet mąż po powrocie pochwalił ha ha
Na odświeżaniu kuchni upłynęła poprzednia sobota, a ja zadowolona z efektów postanowiłam wykorzystać również niedzielę na tfu :-) rcze eksperymenty. W obroty poszedł przedpokój. Dwie ściany pomalowane "białą czekoladą" (Duluxa oczywiście). Dzieci dzielnie mi pomagały
Dwie węższe ściany dla odmiany kolorystycznej to "cynamonowy deser" (prawda, że piękne nazwy mają duluxowe farby?)
To już koniec malarskiej relacji, następny post będzie na pewno na inny temat - chociaż kto wie, wszak duży pokój też się prosi o malowanie :)
Korzystając z nieobecności mojego małżonka wzięłam pędzel w swoje ręce. Cała sobota upłynęła na malowaniu. W jeden dzień udało się zmienić monotonne oblicze kącika jadalnego w kuchni. W tym miejscu muszę jeszcze raz podziękować Ewci, która wpadła do mnie na chwilkę, a w rezultacie wykonała kawał dobrej roboty, wyklejając taśmą malarską mające powstać pasy - wielkie buziaki kochana, bez twojej pomocy na pewno nie skończyłabym w jeden dzień.
Niby to takie nic ale jednak kącik nabrał zupełnie innego charakteru - jest teraz bardziej przytulny, a i poranna kawa smakuje jakoś inaczej.
Pasy są w kolorze rudym (nie tak wściekłym jak na zdjęciu wyszło) i nawet mąż po powrocie pochwalił ha ha
Na odświeżaniu kuchni upłynęła poprzednia sobota, a ja zadowolona z efektów postanowiłam wykorzystać również niedzielę na tfu :-) rcze eksperymenty. W obroty poszedł przedpokój. Dwie ściany pomalowane "białą czekoladą" (Duluxa oczywiście). Dzieci dzielnie mi pomagały
Dwie węższe ściany dla odmiany kolorystycznej to "cynamonowy deser" (prawda, że piękne nazwy mają duluxowe farby?)
To już koniec malarskiej relacji, następny post będzie na pewno na inny temat - chociaż kto wie, wszak duży pokój też się prosi o malowanie :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)