piątek, 15 października 2010

Już po...

wróg siedzi zamknięty w słoiku, a ja siedzę zamknięta w domu.
Przez cały czas trwania leczenia, od kwietnia - chodziłam normalnie do pracy.
Nie pozwalałam żeby złe myśli zakradały się do głowy, pracując nie miałam na to czasu...
a teraz muszę siedzieć w domu dopóki rana się nie zagoi i dopóki nie zakupię protezy.
Oszaleć można od takiego siedzenia.
Tylko te ćwiczenia w kółko i masaże ręki, a ona taka nie moja ta ręka :(
i ciągnie pod pachą i nic zrobić nie można...

ale będzie przecież lepiej...