to słowa pięknej piosenki, która brzmiała w mojej głowie od chwili, kiedy wzięłam się za wędrujący album Ani z poddasza. Jej albumik ma spełniać rolę pocieszacza w trudnych chwilach. Niestety kiedy rozłożyłam swoje papiery, zastawiłam biurko wszystkimi dodatkami, czar piosenki prysł i zrobiłam wpis zupełnie inny od tego wcześniej zaplanowanego - choć wcale nie gorszy ;)
Kolorki pastelowe, więc od samego patrzenia na nie człowiekowi poprawia się humor :) Mam nadzieję, że wpis się Ani spodoba, bo niestety, zapracowana nie miała okazji go obejrzeć na ostatnim uroczyskowym spotkaniu.
Tak wygląda stronka pierwsza:
Tak druga:
I tradycyjnie kilka zbliżeń:
P.S.
Czy wy też macie dzisiaj takieeego lenia? Dopadło mnie chyba jakieś przesilenie jesienne :( najchętniej zapadłabym w sen zimowy...
Ja śpię na stojąco ;)
OdpowiedzUsuńAle nie o tym...bardzo mi się podoba to połączenie błękitu i delikatnej zieleni...wyszło romantycznie i ulotnie i czysto. Bardzo ładnie :))
Podoba mi się,fajne kolorki.
OdpowiedzUsuńpiękna praca:))
OdpowiedzUsuńzapraszam na bloga czeka miła niespodzianka:))
Piękny wpis Moniczko!! widziałam na żywo-wierzcie dziewczyny wygląda piekniej niz na zdjęciach!!
OdpowiedzUsuńŚliczny wpis!!!!!
OdpowiedzUsuńA dotego jeszcze kolorki mnie zachwyciły!!!!!!!!
Piękny wpis i jaka mądra myśl!!!
OdpowiedzUsuńpo pierwsze to masz boskie zdjecie !!!!!
OdpowiedzUsuńa po drugie wpis cudniasty :)