...to od kilku miesięcy ulubiony instrument mojej córki...
uparła się i zwzięcie chodzi na zajęcia prowadzone w szkole...
lubię na nią patrzeć jak przebiera paluszkami po gryfie...
lubię słuchać jak po każdych zajęciach gra nowo wyuczoną melodię...
całkiem nieźle jej to wychodzi, a ja się cieszę, bo sama wyrosłam przy dźwiękach gitary...
śpiew, ognisko i gwiazdy nad głową...
śpiewnik gruby na pięć centymetrów nadal stoi na poczesnym miejscu obok książek i jest niemym świadkiem minionych, pięknych czasów...
...się rozmarzyłam...
a miało być o gitarze - głównej bohaterce scrapa, którego zaczęłam robić dwa tygodnie temu na Skrapowisku, przy stoliku The Scrap Cake - nawet załapałam się na fotki podczas tworzenia owego scrapa :o) pierwsza faza moich wytworów widoczna po kliknięciu w powyższy link :o)
...leżał ten scrap na moim biurku przez klikanaście dni...
codziennie po przyjściu z pracy, kiedy już mogłam sobie wieczorkiem, w spokoju zasiąść
nanosiłam jakieś poprawki, dokładałam warstwy, aby na drugi dzień ułożyć je zupełnie inaczej...
śmiesznie się scrapuje w ten sposób - okazało się, że to co jednego dnia mi się podobało, drugiego już wcale niekoniecznie...
ostatecznie ze scrapa, który miał być minimalistyczny nic nie wyszło...
znaczy wyszło coś zupełnie innego...
pierwszy raz do journalingu użyłam maszyny do pisania...
pierwszy ale wiem to na pewno nie ostatni !!!
jakie to szczęście, że mam w piwnicy starą maszynę :o)
dziękuję jeszcze raz zespołowi TSC za wspaniale spędzony czas i możliwość korzystania z tych pięknych papierów...