Ze słowami piosenki Jonasza Kofty chyba każdy miał okazję się zetknąć. W wędrowniku
Ewy, refren posłużył za myśl przewodnią.
Przyznam, że nie miałam pomysłu na ugryzienie tego albumu, dlatego też najpierw pokusiłam się o interpretację (a może nadinterpretację) całego tekstu. Ponieważ w świecie XX wieku żyje się nam wszystkim coraz trudniej, spokój i szczęście możemy odnaleźć tylko w kontakcie z naturą. W gorączce dnia powszedniego - żarze epoki, nie znajdziemy wytchnienia i odpoczynku. W betonowych murach miasta zapominamy o uczuciach, sentymentach i liryce. Ale wystarczy odrobina chęci, aby każdy z nas mógł stać się poetą. Trzeba tylko uciec, choć na chwilę od zgiełku.
I właśnie wtedy uświadomiłam sobie, że tylko w jeden sposób mogę zrobić swój wpis. Mam takie szczęście, że od ponad 20 lat, udaje mi się raz do roku zorganizować ucieczkę od uprzemysłowionego świata. Taką odskocznią są obozy harcerskie, które doskonale nadają się do harmonijnego współżycia z przyrodą. I mimo tego, że już nie mam nastu lat nie zamieniłabym tej formy wypoczynku na żadną inną !!! Z harcerstwa wyrosłam, harcerstwo mnie ukształtowało i wrosło we mnie, zapuściło swe korzenie głęboko w moją rodzinę - co widać na zdjęciu, na którym 2,5 letnia Lidka ma specjalnie uszyty harcerski mundurek. Mój wpis po prostu nie mógł wyglądać inaczej :)

środek po otworzeniu "koperty"

wygląd kopertek od środka

całość po otworzeniu

kilka zbliżeń
