po niezwykle pracowitym maju i czerwcu, odpoczynek w lipcu tak mnie rozleniwił, że się nijak zebrać w sobie nie mogę... blog zakurzony odłogiem leży od kilku miesięcy - ech wstyd... jakiś kopniak w tyłek by mi się przydał, czy coś...mam niby pomysły na różne prace i ochotę wewnętrzną również, w głowie setki planów, ale jak już usiądę w swoim scrapowym kąciku to mi się odechciewa :( skaczę sobie tylko po zaprzyjaźnionych blogach i martwię się... i strach znów łaskocze mój tyłek...
jedyny plus tego lenistwa jest taki, że naczytałam się książek co niemiara !!! w ciągu roku szkolnego i na tą przyjemność brakuje czasu...
numerem jeden mijających już wakacji jest pozycja Kalicińskiej "Lilka" - zakupiłam ją, wcale nieświadoma rakowego wątku... no cóż: życie, troski i przemijanie... to
piękna opowieść o tym co było, jest i będzie...o miłości, która się
wypaliła, o uczuciach, które już dawno wygasły, o przebaczeniu, o próbie
zrozumienia drugiej osoby, o chorobie, która bardzo zbliża i pozwala spojrzeć na wszystko inne z
dużym dystansem...
jak dobrze, że są takie książki, które połyka się jednym tchem...