...w styczniu na wizycie kontrolnej wymogłam skierowanie na prześwietlenie płuc - Pani doktor słysząc mój kaszel oporu nie stawiała...
...wymogłam, zrobiłam i tyle...
...bałam się jak cholera pojechać po te wyniki...
...najpierw zwalałam na to, że przed feriami nie będę psuła sobie humoru - gdyby coś tam wyszło niedobrego...
...po feriach zasłaniałam się notorycznym brakiem czasu...
...a dzisiaj wstałam, popatrzyłam na pięknie świecące słońce i stwierdziłam, że w taki dzień na pewno nie usłyszę złych wiadomości...
I miałam rację !!!
Co prawda dowiedziałam się tego dopiero o 18.00 ale już tam.
Powinnam się przyzwyczaić do tego, że w szpitalu niczego nie załatwiają od ręki.
Nieważne, że zmarnowałam półtorej godziny po to tylko, żeby usłyszeć, że Pani doktor teraz nie może, bo Pani doktor ma teraz studentów....
Ważne, że wyniki są dobre... a kaszel... kaszel to pewnie skutek uboczny po radioterapii...
Więc cieszcie się ze mną moje poCANCERowane koleżanki :o)
PoCANCERowana Ksena krzyczy :
OdpowiedzUsuńhelołł, ja wiedziałam, że tak będzie :)
Cieszę się ogromnie :*
Kaszel mie męczy po dziś dzień, podobnie jak nasza służba zdrowia.
Słonecznego dnia Kochana !
:*
Moniś! Super!!! Uściski
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twoją siłę Moniko. Życzę Ci z całego serca, byś już nigdy nie musiała się lękać o swoje zdrowie.
OdpowiedzUsuńKati czasem sił brak, ale dzieci są motorem napędowym do stawiania czoła przeciwnościom losu :) i nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała,żeby twoje życzenie się spełniło !!!
OdpowiedzUsuńbuziaczki :*