...czyli uzupełnienie zajawki....
Poniżej kilkanaście stron, które złożone do tzw. "kupy" :o) tworzą album.
Uwiecznione są w nim beztroskie chwile, jakie spędziła moja córcia na pierwszym w życiu dwutygodniowym wyjeździe bez rodziców...hmmm było to dwa lata temu - upssss nieźle się z tym grzebałam...haha. Ok, nie będę już przynudzać zbędnymi wpisami - kto ma cierpliwość niech ogląda :o)
ten balon na okładce znalazł się nie bez powodu - takie logo w roku 2009 widniało na koszulkach kolonijnych jakie otrzymali uczestnicy FSMD
dwa tygodnie w wielkim skrócie, czyli co? i kto?
skład pokoju nr 2 w komplecie :o)
w ferworze zabawy...
wycieczka do Western City...
jak na kolonie artystyczne przystało rekwizyty i scena na przedstawienie zostały wykonane własnoręcznie...
żeby przedstawienie wypadło perfekcyjnie były próby, próby i jeszcze raz próby...
przedstawienie o...smoku - żeby po latach pamiętać treść bajki, zrobiłam specjalną kieszonkę, w której schowany jest cały scenariusz z przedstawienia...
najważniejszy moment - premiera...
a poniżej nocne próby sprawdzające odwagę czyli tzw. chrzest...
Lidka z zasłoniętymi oczami odrysowuje odcisk "smoczej łapy"...
a tu, zjada jakieś "pyszne" twory...
jej chrzest bojowy został potwierdzony smoczym certyfikatem, który zeskanowałam i pomniejszony wkleiłam ku pamięci :o)
coś, co dziewczynki lubią najbardziej - wybory miss i mistera... przegranych nie było, każde dziecko otrzymało swoją szarfę :o)
w gorące dni można było ochłodzić stopy w górskim strumieniu...
nie mogło też zabraknąć górskich wędrówek...
przyjaźnie dziecięce są bezcenne...
zajęcia muzyczo...
taneczne...
przy takich zajęciach można czasem boki zrywać :o)
wycieczka do Karpacza i zakupiona tam pamiątkowa pocztówka...
opis Muzeum Zabawek...
spacery czasem bywają męczące... czas na mały odpoczynek :o)
oryginalna Karta Wstępu do Karkonowskiego Parku Narodowego...
na takich wyjazdach nie może zabraknąć ogniska, pieczenia kiełbasy i dźwięków gitary...
strona albumu ze schowkiem na płytę CD z większą ilością zdjęć kolonijnych...
bardzo ważna pamiątka - pierwszy, samodzielnie napisany list do rodziców...
wszystko co dobre szybko się kończy - zeskanowany i pomniejszony dyplom za wytrwanie przez 14 dni z dala od rodziców :o)
okładka z tyłu albumu...
...uff...
nie wiem czy ktoś dotrwał do końca, jeśli tak to jeszcze powiem w skrócie, że to była niezła frajda. Zrobić taki album to dla mnie osobiście ogromne wyzwanie, bo czasu okrooopnie brakuje na takie działania. Ale utwierdziłam się w przekonaniu, że to fajna pamiątka i na pewno jeszcze kilka podobnych zrobię... tym bardziej, że dziecię me bardzo zadowolone :o) a to dla mnie największa nagroda....
rewelacyjnie wyszedł !! te wszystkie opisy, dodatki - super pamiątka :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że dotrwałam :)
OdpowiedzUsuńFaaaajny album :)
Ale bajka... wow!!!
OdpowiedzUsuń